Z rana poszłam do łazienki, a potem Ryan wszedł do mnie do pokoju, zapytał, czy chcę by mnie odwiózł.
- Tak...
- To budź księcia swego - mruknął.
Sky obudził się sam.
- Zbieraj się - powiedział Ryan do chłopaka.
Kilka minut później byliśmy już pod kamienicą.
- Sky, zaczekaj - powiedział Ryan.. opierając się o maskę.
- O co chodzi?
- Viveren, idź - mruknął wojownik.
Przeszłam przez drzwi, ale ich nie domykając.
Słyszałam wszystko co mówili.
- Sky - Ryan mówił przyciszonym głosem. - Proszę nie pytaj Viveren, czy chciałaby mieć dziecko.
- Mówiła ci naszą rozmowę?
- Wiem, że powiedziałeś to żartem. Wieczorem przyszła do mnie i musiała to z siebie wyrzucić... Oczywiście Jeff dostał opieprz i karę za to, że drażnił ją, czy jest w ciąży. Wszystko mi powiedziała. Ona cię nie odrzuca, Sky. Mówiła, żebyś ją zostawił, bo... ona sądzi, że kiedy byście weszli w bardzo poważny związek to chciałbyś stworzyć z nią rodzinę i inne pierdoły
- Boi się tego?
- Tego, że ją odrzucisz, kiedy się dowiesz, że ona jest... - kilku slow nie dosłyszałam, ale domyślałam się... Bezpłodna, cena, którą zapłaciła.Wojnie - z resztą sam zobaczysz jej blizny.
Weszłam do mieszkania, potem do swojego pokoju i położyłam się na łóżku. Zrobiłam kokon z koca i siedziałam.
Usłyszałam pukanie.
- Viveren, żyjesz?
Poczułam jak siada obok mnie.
- Przepraszam, byłam dla ciebie nieznośna.
Sky?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz