- Nic nie zrobiłeś, tylko się dąsam z własnych powodów.
- Możesz mi powiedzieć, jeśli...
- Nie, Sky... Jest dobrze... Ufam ci i swoje problemy będę ci mówić, ale nie ten.
Przytuliłam go, a on to odwzajemnił.
- Wracamy do nich, czy chcesz się przejść? - zapytałam.
- Możemy wrócić, jeśli chcesz, ale wezmę koty.
- Okey.
Wróciliśmy, a koty od razu zainteresowały się wojownikami. Pięcioro grało w karty na podłodze, troje oglądało jakiś film, a Nox gadał z Yuu.
Koty pobiegły do tych grających w makao wojowników.
- Kociak... Jakie maleństwo - jeden z nich wziął White na kolana. - Jakie urocze stworzonko.
- Miau - przygarnęła kotka.
Killy przechodził z kolan do kolan.
- Prawdziwa natura wojowników - zaśmiałam się.
- Kociaczku - powiedział jeden z nich, kiedy Killy zaczął łasic się o jego policzek' - jesteś taki milusi i puchaty...
- Zaadoptujmy jakieś koty - powiedział Ryan. - Kiedyś chyba jakiś był...
- Tsa, Pchlak - mruknęłam.
W drzwiach pojawił się dowódca z żoną Azjatka i ośmioletnią córka, która była typowo europejskiej urody jak dowódca, ale włosy miała po mamie. Prawie czarne ( jaśniejsze od moich)
- Viveren - dziewczynka podbiegła i przytuliła się do mnie.
- Rei - wzięłam ja na ręce.
Zapiszczała z radości i zacisnęła nogi pod moimi rzebrami. Trzymałam ją ramieniem. Wtuliła się we mnie.
- Nauczyłam się dziś tworzenia świecącej kulki - powiedziała.
- Pokażesz? - zapytałam.
Kiwnęła głową i wyciągnęła rękę. Po chwili nad nami zabłysła świecąca kula.
- Śliczna - powiedziałam i poczochrałam ją po włosach wolną ręką.
Wraz ze Sky'em i Rei usiedliśmy na podłodze na poduszkach.
Podsunęłam jej kartkę i kredki, a ona zaczęła rysować.
Po pewnym czasie Kirisaki, żona Cartera powiedziała:
- Skarbie! Zapomniałabym ci powiedzieć. Jestem w ciąży - japonka złapała się za brzuch z uśmiechem, a nasz dowódca zemdlał, lecz po chwili wstał i przytulił kobietę.
Oklaski trwały kilka sekund.
- No Viveren - odezwał się Jeff. - a ty kiedy powiesz Sky' owi? - wyszczerzyl ząbki.
Rzuciłam w niego poduszką.
- Viv, jesteś w ciąży? - zapytał Sky.
- Nie. Nie jestem - powiedziałam.
- Na pewno?
Teraz i on oberwał poduszką. Spojrzałam na Jeff'a.
- Nienawidzę, kiedy pytasz czy jestem w ciąży, skoro oczywiste jest, że nie jestem - powiedziałam z mordem w oczach i głosie.
Spuścił wzrok.
- Viveren - Rei weszła na moje kolana. - Nie mów tak, boję się.
- Przepraszam - szepnęłam i pogodziłam ją po włosach.
Oparła głowę o moją pierś.
- Też będę miała takie poduszeczki? -zapytała.
- Każdą kobieta ma.
Uśmiechnęła się.
Po kolacji, Rei siedziała mi na kolanach, kiedy z piatką towarzyszy grałam w remika.
Uczyła się i czasem mi pomagała.
Sky grał razem z nami i wygrał pierwszą partię.
Rei zasnęła przytulona do mnie.
- Rezygnuję - położyłam karty. - Idę położyć Rei - wzięłam ją i wyszłam.
Poszłam do części dowódcy. Carter i jego żona siedzieli przytuleni.
- Viv?
- Rei zasnęła - szepnęłam, a dowódca wziął ją ode mnie.
- Dzięki - odszepnął.
Wróciłam do swojego pokoju i przebrałam się do snu. Koty wbiegły do pokoju, za nimi wszedł Sky.
- Nie mogłem odwrócić od ciebie wzroku, kiedy zajmowałaś się Rei.
- Nie rozumiem.
- Ślicznie wygładałyście. Przez chwilę myślałem, że to twoja córka.
- Nie mam dzieci.
Znalazł się nade mną i pocałował mnie.
- A chciałabyś? - uśmiechnął się znacząco.
- Może tak, może nie - mruknęłam. - Zejdź ze mnie.
- Znowu się smucisz?
- Nie. Spać chce...
Sky?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz