Odsunąłem jej ramię, chcąc by spojrzała na mnie. Powiedziałem:
- Mnie z nią już nic nie łączy. - Viveren spojrzała na mnie w taki sposób, nawet nie wiem jak to określić. Przemawiało od niej tak jakby rozczarowanie. Dziewczyna znowu próbowała się odwrócić, ale powstrzymałem ją. Złapałem ją trzema palcami za brodę i powiedziałem:
- Teraz liczysz się dla mnie tylko ty... I oczywiście koty, ale to inna beczka... I to co działo się kiedyś nie jest ważne...- Nastała głucha cisza, trwająca kilka minut - Kocham Cię...
Pocałowałem ją delikatnie, nadal nie do końca przyzwyczajony do tego, że jesteśmy razem i położyłem się obok. Złapałem ją za ciepłą dłoń i splotłem z nią palce. Przejechałem palcem drugiej dłoni między dwoma kościami na środku dłoni Viveren. Oznajmiłem:
- Idę po picie, zaraz wracam.
Wstałem z ciepłego łóżka i powoli ruszyłem do kuchni. Otworzyłem górną szafkę i wyciągnąłem dwie szklanki. Położyłem je na blacie i zamknąłem drzwiczki, które ukazały mi Max. Zapytałem nie patrząc na nią, zamiast tego wyciągając z lodówki sok pomarańczowy:
- Co chcesz? - Spojrzała na mnie, a ja już wiedziałem co chce powiedzieć, przerwałem jej, nie chcąc słuchać jej słów - Nie. Gdybyś przyjechała wcześniej o jakieś cztery miesiące to może, ale i tak bym ci nie wybaczył. Nie czuję do ciebie tego co wcześniej. Teraz wybacz, ale muszę już iść.
Obszedłem ją i ruszyłem do sypialni. Wręczyłem jej sok i cmoknąłem ją w czoło. Usiadłem na skraju łóżka po turecku i zacząłem sączyć pomarańczowy płyn. Spojrzałem kątem oka na Viv i uśmiechnąłem się...
< Viveren? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz