piątek, 24 lipca 2015

Od Raya CD Lucifera

Obudziłem się samoistnie ze snu, jednak nie miałem za grama ochoty wstać. Spojrzałem na podwórko przez okno, była piękna pogoda, jak dla mnie najlepsza. Powietrze jeszcze nie skażone żadnym nie przyjemnym zapachem, ani nie było przepełnione parą wodną. Leżałem chwilę na wygodnym materacu, wtulony do Lucy. Cmoknąłem ją łagodnie w rozluźnione czoło i pogładziłem po włosach. Wygramoliłem się niechętnie i ostrożnie z łóżka, nie chcąc obudzić śpiącej dziewczyny. Podszedłem do okna i rozejrzałem się po budzącej się okolicy. Słońce dopiero wspinało się by zawisnąć na horyzoncie, zaś niebo przyjęło jasno niebieską barwę z domieszką pomarańczowej barwy. Otworzyłem okno, wpuszczając świeże i wilgotne powietrze, podszedłem do łóżka i przykryłem szczelnie Luciferę, by nie zmarzła. Poszedłem do łazienki, wziąłem szybki, letni prysznic. Wyszedłem z łazienki i zszedłem po schodach do kuchni, gdzie czekała na mnie moja babcia. Zjadłem szybko śniadanie i zapytałem:
- To czego będę się dzisiaj uczył? 
- Na początek teoria i różne wiadomości. Wyznaczę ci czego musisz się nauczyć.
Zasiedliśmy na podwórku i babcia zaczęła mi wszystko tłumaczyć. Co jakiś czas kazała mi coś zapisać na kartkach z notesu... 


***


Siedzieliśmy nad tym długo z dwoma dłuższymi przerwami od nauki. W międzyczasie zjedliśmy również obiad. Babcia zrobiła mi również trening, choć nie miałem pojęcia po co. Gdy obolały wracałem z babcią do domu zapytałem:
- Czy nie powinno być tak, że masz gorszy refleks ode mnie?
- Nie. To, że wyglądam staro nie oznacza, że tak się czuję. - Uśmiechnęła się szeroko i perliście. Mimo zmarszek wyglądała na młodszą ode mnie. Westchnąłem i przewróciłem oczami, lecz również się uśmiechnąłem. Przekroczyliśmy drzwi, a ja spojrzałem na zegar, było po szesnastej. Nie wiedziałem, że tak dużo czasu nam to zajęło. Złapałem za notatki, lód na siniaki, sok i ciasteczka czekoladowe. Musiałem nauczyć się wszystkich przykazań oraz historii powstania aniołów. Ruszyłem do sypialni i rzuciłem wszystko na łóżko, o którym marzyłem by móc się na nim położyć. Poszedłem i wziąłem szybki, ciepły prysznic, pod którym stałem dłuższą chwilę. Czułem jak moje mięśnie się rozluźniają, a pot spływa z mojego ciała. Wytarłem się i ubrałem świeże i czyste ubranie. Ruszyłem do sypialni i usiadłem na łóżku, napiłem się soku i otworzyłem na oślep paczkę ciastek, czytając notatki. Po chwili drzwi się uchyliły i ktoś wszedł do pokoju. Nie widziałem przez włosy, które zakrywał mi większość pola widzenia. Jednak w podświadomości wiedziałem kto jest ze mną w pokoju. Przymknąłem ołówek do ust i po chwili podniosłem wzrok, odkładając wszelkie notatki. Uśmiechnąłem się na potwierdzenie moich domyślnień i powiedziałem, wstając:
- Cześć kochanie. - Podszedłem do Lucy i pocałowałem ją, przytulając w talii. Zapytała:
- Przeszkadzam ci w nauce? 
- Nie, nie, i tak muszę zrobić sobie wolne, przynajmniej na chwilę. - Podszedłem do łóżka i "sprzątnąłem" wszystko zrzucając to na podłogę. Powiedziałem - Dobrze, że nie jestem już w szkole, bo wyglądało to o wiele gorzej, uwierz na słowo. Nie można było wejść do pokoju, a ja przysięgam, że książki i butelki prowadziły koczowniczy tryb życia. - Zaśmiałem się i usiadłem na łóżku, czekając aż Lucifera usiądzie koło mnie. Mimo usilnych starań walnąłem się na łóżko. Moje mięśnie zaczynały strajk. Jęknąłem i próbowałem się podnieść. Powiedziałem dość głośno:
- Teraz to już nie wstanę... No trudno, najwyżej dostanę znowu wycisk. - Poczułem, że na materacu ktoś siada, spojrzałem na białowłosą i uśmiechnąłem się delikatnie. Złapałem ją za dłoń i pociągnąłem ją słabo do siebie. Wtuliłem się, jednakże dłoń zleciała na materac...



< Lucifera? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz