- No racja...
- Chyba że mi pomożesz, tak by nie otwierać na nowo rany...
Z jego pomocą wstałam i poszliśmy do stołu.
Usiadłam na przeciw niego.
***
- Orgazm w ustach - powiedziałam po skończonym posiłku z głową na stole.
Wydawało mi się, że się uśmiechnął. Podniosłam głowę.
- Droga do serca prowadzi przez żołądek - zaśmiał się, a ja przechyliłam w niezrozumieniu głowę.
- Sugerujesz coś?
Zamilkł.
- Skarbie, nie oczekuj ode mnie za wiele- zamruczałam i wstałam.
Podeszłam do niego i przyparłam go do ściany. Wrosła napięta atmosfera. Uśmiechnęłam się zalotnie, co przekształciło się we wredny uśmieszek.
- Idę spać - puściłam go i wróciłam do łóżka.
Walnęłam się na miękki materac i zasnęłam z kotem leżącym mi na tyłku i wbijającym pazurki w moje udo.
Zasnęłam i obudziłam się dnia następnego.
Weszłam do kuchni, Sky siedział przy stole.
- Ej, powinnam się pożegnać, no nie?
Wstał i podszedł do mnie.
- Nie martw się, gotujesz zajebi#cie, więc będę często wpadać. Możesz mnie uznać za wrzut na d#pie. Mmm... powinieneś zostać kucharzem u nas w obozie
-Memento mei, cum mortuus fuero - powiedziałam i wręczyłam mu mały prezencik:
![](https://s-media-cache-ak0.pinimg.com/736x/04/f7/d7/04f7d724953f54a2f258ed24dfa12ff8.jpg)
- To nara!
< Sky? łac. Memento mei, cum mortuus fuero - pamiętaj mnie, nawet gdy umrę >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz