wtorek, 30 czerwca 2015

Od Sky'a CD Viveren

Powiedziałem nim zasnąłem:
- Nie jestem zboczony, albo uważaj co tam chcesz, może i jestem, choć tego nie widzę, już tyle razy mogłem ciebie wykorzystać, a jednak nie zrobiłem tego. A ter... - Zasnąłem... 


***


Obudziłem się następnego dnia całkowicie wyspany. Nie zwróciłem uwagi czy Viveren śpi koło czy nie, jakoś mnie to nie obeszło. Wziąłem rzeczy do biegania i poszedłem do łazienki. Przebrałem i gdy już uchyliłem drzwi wymyśliłem, że napiszę notatkę do Viv. Umieściłem na kartce samoprzylepnej, którą następnie przykleiłem do lodówki:

"Wyszedłem pobiegać. Czas powrotu: Nieokreślony. W lodówce masz dużo jedzenia

P.S. Dzięki za mleko na senne" 

I wybiegłem z mieszkania, po drodze wkładając słuchawki przeznaczone do biegania. Leciała jakaś piosenka, której zapomniałem tytułu. W cztery godziny obiegłem całe miasto do okoła i skręciłem do miasta po wodę i coś do jedzenia. Poszedłem wolnym krokiem do swojego ulubionego miejsca. Gdy usiadłem na trawie zawiał wiatr, który przywiał pewną myśl. Zdałem sobie sprawę, że mój kot mnie nie lubi. Z zamyślenia wyrwał mnie skrzeczenie orła. Trochę zaintrygowało mnie to zjawisko, ponieważ one tutaj nie występują naturalnie. Pobiegłem za tym dźwiękiem i ujrzałem orła, który atakował małego, kilku miesięcznego, białego kotka. Bez namysłu stanąłem w obronie kotowatego. Wyczarowałem szaro-czerwony promień i zarzuciłem go przed dziobem ptaka. Orzeł szybko zrezygnował i tylko klapnął dziobem, a później odleciał. Spojrzałem na wystraszonego kota. Schyliłem się i powiedziałem:
- Już dobrze, już nic ci się nie stanie... Wiem, że mi nie zaufasz... - Mimo swoich słów wystawiłem dłoń przed zwierzę by ją obwąchało. Delikatnie poruszyło nozdrzami przed palcami. Po chwili pogładziłem go po głowie, a on zaczął cicho mruczeć. Zaproponowałem:
- Może pójdziesz ze mną? Zawsze możesz odejść jeśli ci się nie będzie podobało. 
Patrzyłem uważnie na kota by ujrzeć u niego jakiś drobny ruch. Po jakimś czasie kotka zamrugała dwukrotnie. Wziąłem ją na ręce i wróciłem na swoje ulubione miejsce. Usiadłem tam i głaskałem zwierzę po grzbiecie. Po jakimś czasie postanowiłem wrócić do mieszkania. Po około dwudziestu minutach byłem w domu. Przeszedłem przez drzwi i zawołałem:
- Wróciłem i mam niespodziankę! 
Po chwili zjawiła się Viv wraz z Killym. Z torby wyciągnąłem małe zwierzątko i wystawiłem je przed przed siebie. Powiedziałem:
- To jest White. 
Postawiłem ją na ziemi, lecz gdy kotka ujrzała Viveren i Killiego schowała się za moimi nogami i zaczęła lekko dygotać. Podniosłem ją i przytuliłem. Poinformowałem:
- Trzeba dać jej czas... 


< Viveren? Mamy nowego współlokatora!!! >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz