- Do zobaczenia. Będzie mi miło jak wpadniesz, przynajmniej nie będę samotny.
Pomachałem dłonią do dziewczyny, która później wyszła z pomieszczenia. Patrzyłem jak ostatni idiota na drzwi, a później na medalion. Założyłem podarek na szyję i poszedłem posprzątać...
***
Leżałem zaspany przed telewizorem, jednak postanowiłem wyjść z domu. Poszedłem do tego samego szpitala co zwykle i wykupiłem kilka paczek krwi. Widziałem dość dużo osób, które ledwo co chodziły. Wszyscy cierpieli i byli schorowani, niektórzy mówili, że za niedługo skończy się ich żywot i już czują idącą po nich śmierć. Wyszedłem pośpiesznie z budynku i ruszyłem do swojego domu. Trochę mnie to przytłoczyło, to, że inni bardzo cierpią, a ja przez całe życie nie czuję zbytnio bólu fizycznego. Postanowiłem jakoś to odreagować, pobiegłem przez las i wpadłem na kogoś. Przekląłem cicho pod nosem i podniosłem się z ziemi. Podałem rękę drugiej osobie, która szybko wstała odtrącając moją rękę. Powiedziałem:
- Wybacz... Viv?
- Sky?
- Ale zbieg okoliczności, co nie?
< Viveren? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz