poniedziałek, 22 czerwca 2015

Od Azazela Do Darkness

Szedłem korytarzem w Czyśćcu, prowadzącym do sali sądu, dopinając ostatnie guziki koszuli. Nienawidzę, kiedy Lucyfer nagle informuje mnie, że mam gdzieś lecieć, bo Anioły, które wyznaczył to cioty i sobie nie radzą. Pchnąłem drzwi, wchodząc do środka. 
- Witam. Wybaczcie moje spóźnienie - ogarnąłem wzrokiem wszystkich zebranych. Kąciki ust uniosły się w wrednym uśmiechu na widok Michaela. Jednak moją uwagę przyciągnął ktoś inny. Zamknąłem cicho drzwi i ruszyłem do swoich. 
- Kto to? - Spytałem szeptem, ruchem głowy wskazując na białowłosą dziewczyną. Ryan wzruszył ramionami. 
- Nie wiem - odszepnął, przeglądając jakieś papiery. - Ale jest niezła. - Opowiedział mi o tym, co się działo do mojego przyjścia. Z uwagą słuchałem, co mówi Michael i jakiś blond Anioł. Białowłosa tylko się przysłuchiwała. 
- Macie coś jeszcze do dodania? - Spytał sędzia, patrząc na nas. Chwyciłem odpowiednie kartki i przeskoczyłem przez niską barierkę, odgradzającą nas od duszy. 
- Z tego co powiedzieliście oraz z tego, co tu widzę facet zdecydowanie powinien pójść do Piekła. Magia, jedna sekta, druga sekta...
- Żałował przejścia do nich - wtrącił się Michael. Nie zwracając uwagi na jego słowa, kontynuowałem. 
- ... Zdradzał swoją żonę wielokrotnie. Tego żałował chyba tylko wtedy, kiedy wyrzuciła go z domu - przerzuciłem kartki. Michael zaczął znowu coś pieprzyć, wmawiając mi, że facet wszystkiego żałuje i bla, bla, bla. 
- Wysoki sądzie! - Zawołałem głośno. - Jak mam się skupić i próbować cokolwiek powiedzieć, kiedy Michael nie pozwala mi nawet dobrze dojść do słowa? 
- Michaelu. Uspokój się, albo będę musiał cię wyprosić - westchnął sędzia, wskazując na mojego brata młotkiem. 
- To jakiś absurd! - Zawołał Archanioł i wyszedł. Patrzyłem przez chwilę na zamknięte drzwi. 
- Chyba się zdenerwował - wzruszyłem ramionami. - Mam jeszcze jeden dokument - wyciągnąłem z kieszeni pożółkłą kartkę, wielokrotnie składanego papieru i podałem mężczyźnie. - Musiałem się po niego udać specjalnie na Ziemię. Jest autentyczny. - Po mnie przemawiała białowłosa. Zaciekawiło mnie to, co mówiła. Zacząłem odpowiadać na jej argumenty. Nawet nie wiem kiedy, ale zacząłem się starać. Zazwyczaj jak przychodziłem na Sąd, nie miałem większego problemu z wygraniem sprawy. Teraz tak nie było. Mała sala stała się naszym swoistym polem walki. 
- Zarządzam przerwę - sędzia pocierał skronie. - Piętnaście minut. - Wyszliśmy wszyscy na zewnątrz. 
- Az! Masz ogień? - Spytał Ryan, trzymając wargami papierosa 
- Trzymaj. Tylko oddaj - podałem mu zapalniczkę i ruszyłem w stronę białowłosej, stojącej samotnie pod ścianą. - Hej. 
- Hej? - Uniosła pytająco jedną brew. 
- Jak masz na imię Aniele? 
- A co cię to obchodzi? - Odparła, wpatrując się w punkt przed sobą. 
- Ranisz - chwyciłem się za pierś, z wyrazem bólu na twarzy. Po chwili uśmiechnąłem się jednak. - Może źle zacząłem. Jestem Azazel. 
- Darkness - odparła, ściskając moją wyciągniętą dłoń. 
- Czemu aż tak ci zależy na tej duszy? - Spytałem z lekkim znudzeniem i oparłem się o ścianę koło niej. 
- W sumie, to mogłabym zapytać się ciebie o to samo - spojrzała na mnie chłodno. 
- Płacą mi za to - wzruszyłem ramionami. 
- Tylko dlatego? - Uniosła brwi oburzona. 
- I by patrzeć jak Michałek się wścieka. Robi się wtedy taki czerwony i pulsuje mu żyłka na szyi - zaśmiałem się. Kąciki ust Dark uniosły się nieznacznie.
- Mimo wszystko nie licz, że dam ci wygrać ten proces - dźgnęła mnie palcem w pierś. 
- Ależ skąd. Przyjemnie się z tobą dyskutuje. Do zobaczenia na sali - puściłem jej oczko i ruszyłem do Ryan'a, gaszącego właśnie fajkę. Chwilę później weszliśmy z powrotem do pokoju. 
*** 
- Gratuluję - podszedłem do Darkness, kiedy było już po wszystkim. Michael przypatrywał nam się z odpowiedniej odległości. 
- Dzięki - odpowiedziała. 
- Nigdy wcześniej cię nie widziałem na Sądzie. Tak samo nie słyszałem wcześniej twojego imienia. Jesteś nowa?
- Co? Nie - zmarszczyła brwi. - Nigdy nie wysyłano mnie do takich spraw. Zwykle zajmuję się ważniejszymi rzeczami. 
- To pewnie dlatego - pokiwałem głową. - Może dasz się zaprosić na kawę? Znam bardzo fajne miejsce na Ziemi. Chyba, że jesteś zajęta...
<Dark?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz