Podszedłem do Joe i odepchnąłem go od Viveren. Powiedziałem:
- Daj jej spokój, przynajmniej po treningu. Wszystko ją boli pacanie. Nie wyczułeś tego? Och! Zapomniałem, że jesteś niedorozwinięty.
Zaprowadziłem dziewczynę do pokoju gościnnego i powiedziałem do niej:
- Wytworzę wokół tego pomieszczenia barierę ochronną. Ty będziesz mogła wchodzić i wychodzić, ale nikt tutaj nie wejdzie, nawet ja. Ta bariera zniknie po jednej dobie. A teraz odpocznij.
Wyszedłem i stworzyłem barierę, której nie wyczuje ten idiota. Gdy skończyłem poczułem na swoich biodrach ciepłe dłonie, a później, że ktoś mnie obejmuje od tyłu. Wymruczał wkładając twarz w moje włosy:
- Sky'uniu nie bądź zazdrosny, wiesz przecież, że tylko ciebie chc...
Przerwałem mu kopniakiem w krocze. Skulił się na ziemię. Uśmiechnąłem się ledwo zauważalnie i powiedziałem:
- Jeśli musisz już tutaj zostać to nie zaczynaj z takimi rzeczami. Nie jestem już tak słaby jak w dzieciństwie i mogę się obronić... A z innej beczki, ile razy mam ci mówić, że wolę kobiety?
- Niby jak mam ci uwierzyć? Mieszkałeś z dwoma kobietami i z żadną z tego co mi wiadomo się nie przespałeś, ani nie byłeś w związku.- Podniósł się i oparł ręce na swoich kolanach. Odpowiedziałem:
- To masz złe informacje, z jedną z nich byłem...
Facet przekrzywił głowę w stronę pokoju Viv z pytającą miną. Odparłem:
- Nie Joe! Z Max. Viv to przyjaciółka.
On szybko się pozbierał i pokazał cudzysłów.
- Nie Joey! To tylko i wyłącznie przyjaciółka! Dlaczego ty wszędzie szukasz jakiś związków i spania z innymi?!
- Och, Sky martwię się, tak? Skoro wolisz dziewczyny to musi jakaś być, musi mieć atuty i w ogóle. Musi i mi się podobać, fakt i Viveren i Max są niczego sobie...
- Do czego ty zmierzasz?... Nie swataj mnie z nią! Dobrze jest tak jak jest, jak będę chciał się z kimś przespać to sobie znajdę kogoś innego niż ją. Viv woli facetów "na jedną noc", a ja tego podziękuję...
- Uuu ciekawe...
- Nie, nie możesz do niej zarywać. Wszyscy tylko nie ty, naprawdę wszyscy.
- No, ale Sky!
- Nie i koniec... Chcesz coś zjeść?
- Nom, a mogę jednego kota, masz dwa?
- Nie! Tylko nie kota! Żadnego! Nie... Odgrzeję ci lasagne...
***
Siedziałem na kanapie, starając się być jak najdalej od bruneta. Przełączałem różne kanały, ale nie było nic ciekawego. Włączyłem pierwszy lepszy film na DVD i poszedłem do kuchni po ciasteczka. Ponownie usiadłem na miękkim meblu i patrzyłem na ekran telewizora, co jakiś czas zerkając na wilkołaka czy aby nie zamierza zrobić czegoś w moją stronę...
< Viveren? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz