wtorek, 30 czerwca 2015

Od Sky'a CD Viveren

Obudziłem się po jedenastej rano. Wstałem i przeciągnąłem się. Wziąłem jakieś ubrania i ruszyłem do łazienki... 


***


Robiłem tosty gdy ujrzałem kartę na lodówce. Szybko przeczytałem jej tekst i dowiedziałem się, że będę tylko z kotami. Westchnąłem i wyciągnąłem tosty. Usiadłem przed telewizorem i przełączałem różne kanały. Po zjedzeniu umyłem talerz i wyszedłem z domu. Ruszyłem do szpitala po krew...


***


Po wizycie w szpitalu wróciłem po koty do domu i ruszyłem na swoje ulubione miejsce. Kill i White na samym początku biegali po polanie, ale pod sam koniec ułożyły się koło mnie. Gładziłem zwierzaki po grznietach. Po dwóch godzinach siedzenia na trawie postanowiłem wrócić. Szedłem przez zacieniony las by nie poparzyć się na słońcu. Podłoże było miękkie, a stopy zapadały się delikatnie. Szybko przebyłem odległość dzielącą mnie od domu. Położyłem zwierzaki na ziemi i poszedłem się wykąpać... 


***


Po wyjściu z łazienki ugotowałem sobie spaghetti. Nie miałem pomysłu na nic innego. Usiadłem przed telewizorem i zacząłem jeść. Gdy skończyłem potrawę zaniosłem talerz do zlewu i wróciłem na jasno szarą kanapę. Położyłem się i przeglądałem kanały. Przemknęły mi między kanałami wiadomości, mówiono w nich o jakimś wybryku wilkołaka, którego nazwano "Człowiekiem nie zrównoważonym psychicznie, przebranego za psa". Zaśmiałem się i ziewnąłem cicho. Nie wiadomo kiedy zasnąłem. Mój sen był dziwny i odrobinę irytujący... 

***


Obudziłem się następnego dnia po południu. Byłem sam, nie wliczając do tego dwóch kotowatych leżących na moim ciele. Przeciągnąłem się, jednak nie wstałem, położyłem się na plecach i zamierzałem pójść spać, ale przerwał mi dzwonek do drzwi. Wstałem i ruszyłem krokiem przypominającym zombie. Otworzyłem drzwi, myśląc, że to Viveren, lecz się pomyliłem. Stał za drzwiami mój stary znajomy, który przywiał się:
- Cześć Sky! Nie spodziewałeś się mnie tutaj, prawda? - Na jego ustach pojawił się uśmiech. Przeczesał swoje brązowe włosy i oparł się o framugę drzwi. Odparłem:
- Szczerze? Nie, nie spodziewałem się ciebie tutaj. Byłeś ostatnią osobą, której tutaj oczekiwałem, Joe. 
- Och! Ale Sky przecież jesteśmy ze sobą blisko, co nie? - Złapał mnie za podbródek. 
- Nie.- Odepchnąłem jego rękę i postanowiłem zatrzasnąć drzwi, jednakże mi się to nie udało. Wparował do mojego mieszkania i zaciąganął się. Powiedział:
- A czyj to zapach? Jest taki słodki, ale z dodatkiem krwi... Pomińmy, że ty podobnie pachniesz. 
- Och! Jesteś takim niedorozwiniętym wilkołakiem, czy tylko udajesz? 
Obrzucił mnie tylko morderczym spojrzeniem i ponownie się zaciągnął. Powiedział:
- O! Dziewczynę masz, przepraszam, że tak wparowałem bez uprzedniego zbadania terenu. 
- Powinieneś przeprosić za to, że tutaj jesteś. 
- Nie przesadzaj Sky. Wiesz, że... 
I wtedy usłyszałem dzwonek do drzwi. Poszedłem do nich, obrzucając Joey'a morderczym wzrokiem. Otworzyłem drzwi i zastałem za nimi Viv. Powiedziałem:
- Cześć Viv. Mamy gościa i to nie jest ktoś sympatyczny... 



< Viveren? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz