sobota, 11 kwietnia 2015

Od Willa CD Charlotte

Miejsce, w którym wbite zostały kły Charlotte strasznie piekło i szczypało jednocześnie. Miałem ochotę wydrapać swoją skórę, ale musiałem się opanować. Po chwili usłyszałem wołanie dziewczyny:
Will jakiś dziwny znajomy do ciebie! W dodatku jest cholernie brzydki!
Nie wiedziałem kto mógł to być. Nie dawno wróciłem do tego miasteczka, więc jeszcze z nikim się nie zaprzyjaźniłem. Poszedłem po woli w stronę drzwi. Charlotte stała przy zamkniętych drzwiach. Uchyliłem je by sprawdzić kto za nimi stoi. Okazało się, że to ktoś kogo nie chciałem spotkać i myślałem, że nie spotkam. No, ale jak to mówią, nie mów hop nim przeskoczysz. To był Jormund, wielki troll, który mnie prześladował za... Sam nie wiem za co. Może to jego hobby, zachcianka, przymus, a może ciekawość. Nie wiedziałem tego i raczej nie chciałem wiedzieć. Troll powiedział nim zatrzasnąłem drzwi:
- Wypraszam to sobie. Nie jestem cholernie brzydki- Udał dziewczęcy głos i przyjął tak zwaną pozę na Niewinne dziewczę.- Jestem uważany za jednego z najprzystojniejszych trolli, uznane poprzez konkurs.- Było widać jego samozachwyt- Więc przechodząc do rzeczy, znalazłem ciebie...- Ruszył w moją stronę, ale byłem szybszy. Zatrzasnąłem drzwi, które zostawiły po sobie głośny odgłos, rozchodzący się po korytarzu. Jormund walił w drzwi, wiedzieliśmy, że długo nie wytrzymają. Złapałem Charlotte za nadgarstek i pobiegłem wzdłuż korytarza. Nie wiedziałem gdzie pobiec. Zatrzymałem się gwałtownie, oparłem się o ścianę. Nieoczekiwanie usłyszałem huk wyrywanych drzwi z nawiasami. Na podłożu było czuć drgania podłoża. Dźwięk tupania wielkich stóp zbliżał się w zawrotnej szybkości. Czułem jak bicie serca powiększa swoją częstotliwość. Wychyliłem głowę by sprawdzić pozycję trolla, byłem niemiło zaskoczony, był bliżej niż się spodziewałem. Ponownie pociągnąłem dziewczynę do najdalej umieszczonego pomieszczenia. Zamknąłem drzwi, wiedząc, że to dużo nie zmieni. Zacząłem nerwowo się rozglądać za drogą ucieczki, niestety takiej nie znalazłem. Zacząłem odrobinę panikować, chodziłem w kółko, zastanawiając się co mógłbym zrobić. Nagle drzwi zostały rozwalone przez zieloną łapę, która była wielkości mojego brzucha. Chciałem go wyminąć, lecz mimo usilnych starań się nie udało. Złapał mnie jedną dłonią wokół mojej talii. Ścisnął mocno, co nie było za bardzo przyjemne. Zajęczałem żałośnie, nieudolnie próbując to zakryć. Wywołałem ogień na swojej dłoni i przysmażyłem mu jego nadgarstek, ale nic to nie dało, oprócz oberwania przeze mnie palcem olbrzyma. Teraz sobie przypomniałem dokładnie jak się tu znalazłem. Poszedłem potrenować w swoi miejscu, do którego zawsze chodziłem. Usłyszałem za sobą kroki, odwróciłem się i ujrzałem zielonkawą, rozmazaną twarz. Oczywiście był to Jormund, bo kto inny. Uderzył mnie swoją wielką łapą, przez co zemdlałem. Przypomniałem sobie również, że ten oto niepokonany troll boi się lisów śnieżnych. Podobno za bardzo przypominają mu duchy, które mieszkały w opuszczonym domu w jego miejscowości. Dużo słyszałem o tym osobniku i może dlatego mnie prześladował, chciał pewnie oczyścić swoje imię, czy coś innego. Z rozmyśleń wyrwał mnie osobnik, o który myślałem. Znów ścisnął moje narządy wewnętrzne. Spojrzałem błagalnie na wampirzycę...

< Charlotte? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz