-Chyba będziemy musieli odwiedzić miasto. Herbata nam się skończyła- Dziewczyna wystartowała jak pocisk i poszła do pokoju, w którym siedziała starsza pani. Wstałem i zacząłem się rozglądać po kuchni. Szafki miały brązowo zielony kolor, tak jak cała kuchnia. Słyszałem dźwięk przytłumionej rozmowy. Po chwili wróciła Lottie, złapała mnie za nadgarstek i zaciągnęła mnie na podwórze. Poszliśmy po woli w stronę miasta, może trochę dłuższą drogą, niż tą, którą zwykle wracałem. Po krótkim czasie znaleźliśmy się w centrum miasteczka. Dziewczyna niepewnie rozglądała się po okolicy, zauważyła, że to spostrzegłem. Powiedziała:
-Muszę ci przyznać, że dawno mnie tu nie było i nie mam pojęcia, gdzie możemy kupić herbatę- Uśmiechnęła się miło.
-Nie musimy jej kupować. Możemy się zwyczajnie powłóczyć.- Sam nie wiedziałem dlaczego to powiedziałem, sam nigdy tego nie robiłem, ale może pasowało mi towarzystwo, które było bardzo miłe.
-Czemu nie. Chodź. Pokażę ci pewne miejsce.
Weszliśmy do niegdyś obrośniętego pomieszczenia, które teraz pokryte było białym śniegiem. Rozejrzałem się i wszedłem do środka. Charlotte weszła zaraz za mną. Śledziłem wzrokiem za każdym przedmiotem, za pękniętym kubkiem, za wyżartą przez korniki tarczę. Dziewczyna przetarła dłonią ławę pokrytą białym puchem i usiadła na niej. Ja usiadłem na ziemi i po chwili tego pożałowałem. Siedziałem oparty o nierówne szare cegły. Po chwili spojrzałem zaniepokojony w bok, był tam jakiś kształt, który przypominał mi człowieka. Podniosłem zdenerwowany dłoń i odgarnąłem puch pokrywający ten kształt. Niestety miałem rację, był to szkielet człowieka. Na ogół nie bałem się trupów i tak dalej, ale tak usiąść przy nim nie wiedząc o tym było trochę nieprzyjemne. Wstałem szybko i usiadłem koło białowłosej...
< Charlotte? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz