-Ja i ten potwór?! Nigdy!- Jormund zaprzeczył stanowczo.
Westchnęłam. Ta cała sytuacja byłą okropna. Byłoby nawet miło, gdyby nie ta wielka zielona kupa mięcha. Było tylko jedno miejsce, w którym nie wstydziłabym się z nim pokazać.
-Pójdziemy do mojej babci- poinformowałam towarzyszy.
-Ty masz babcię?- zdziwił się troll.
-Każdy ma babcię...- wyjaśnił mu załamany Will.
Stworzenie zamyśliło się na dłuższą chwilę. A ja wyjaśniłam chłopakowi, że kobieta, do której zmierzaliśmy nie jest moją prawdziwą rodziną.
-A! Przypomniałem sobie jak babcia Gienia chciała mnie kiedyś wsadzić do gara! To były czasy- zielone stworzenie uśmiechnęło się szeroko.
Spojrzałam na czarnowłosego załamana. On miał podobne spojrzenie. Resztę drogi byliśmy zmuszeniu słuchać opowieści związanych z babcią Gienią, od których nawet lis postanowił się uwolnić i uciekł. Po, jak nam się wydawało, strasznie długim czasie dotarliśmy do niewielkiego domku, znajdującego się dziesięć minut drogi od miasta. Zapukałam do drzwi. Nic. Zapukałam ponownie. Znów nic. Zdziwiona pozwoliłam sobie na otworzenie drzwi. Chata byłą jak zwykle nieposprzątana i zawalona różnymi gratami, lecz nie było w niej żywej duszy. No... prócz ledwo dychającej złotej rybki. Weszłam w głąb domu nieobecnej staruszki. Will i Jormund poszli za mną.
-Co wy tutaj robicie?- za chłopakami rozległ się ochrypły, znajomy głos.
-Witaj babciu- podeszłam do staruszki i delikatnie ją przytuliłam.
-Miło cię widzieć Lottie. Dawno mnie nie odwiedzałaś- staruszka ucieszyła się- Kim są twoi znajomi?
-To Will i Jormund- odsunęłam się, by kobieta zobaczyła ich lepiej.
Stara wiedźma- tak, to prawdziwa wiedźma- przyjrzała się dokładnie chłopakom.
-Hoho. Widzę, że znalazłaś wreszcie jakiś w miarę normalnych znajomych, a nie, wiecznie latasz z tymi chłopakami od rzeźnika.
-Babciu...- mruknęłam.
-Spójrz tylko jaki przystojny chłopiec- kobieta stanęła na moment przy Willu, lecz ku mojemu zdziwieniu zaraz była już przy trollu- Taki, duży umięśniony. Umiały zadbać o kobietę. Pomyśl, czy by się z nim nie umówić. A ty... taki chudy i ogólnie mizerny... Pomyśl o ścięciu tych włosów. Wyglądasz jak jakiś bezdomny.
Zszokowana otworzyłam szeroko oczy. Jormund spojrzał triumfalnie na Willa.
-Masz, zjedz ciasteczko. Może trochę urośniesz- kobieta podała Willowi tacę z ciasteczkami, na których widać było pajęczyny oraz ich właścicieli.
<Will?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz