Wyszedłem z za zakrętu i zobaczyłem Warfnire ciągnącą za ręce, po ziemi Alex.
- Co się stało?- zapytałem podchodząc i biorąc elfkę za nogi.
- Oh. Dobrze że jesteś.- powiedziała z ulgą znachorka.- Obudziła się, kiedy byłam w kuchni i uciekła. Chyba miała kolejną wizje.
***
Poszedłem do kuchni a Warfnira w tym czasie znów rozebrała Alex i nasmarowała ją czymś. Właśnie miałem wejść żeby zobaczyć czy elfce nic się nie stało podczas przenosin kiedy usłyszałem.
- Ciiii. To tylko trochę za szczypie...-szept Warfniry był skrzekliwy jak u staruszki.
A potem usłyszałem krzyk Alex, głośny i przerażony. Cicho wszedłem do pokoju i zobaczyłem jak szamanka stoi z nożem nad bezwładnym ciałem dziewczyny. Delikatnie objąłem znachorkę w pasie i złapałem obiema dłońmi za nóż, starając się pokierować go w stronę jej ciała. Zmieniła się w młodą kobietę, ale to niewiele pomogło. Chwile mocowałem się z nią a potem poczułem jak ostrze przecina materiał sukni i gładką skore, a potem na moje ręce wypłynęła gorąca ciecz. Kobieta resztkami sił odwróciła się i pocałowała mnie w usta. Wpiła się we mnie mocno, jedną rękę zarzuciła mi na szyje a drugą złapała za koszule przyciągając mnie. Czułem jak coraz słabiej mnie trzyma. W końcu osunęła się na ziemie, krwawiąc obficie i podrygując konwulsyjnie.
Odetchnąłem i podszedłem do łóżka Alex. Zmierzyłem jej puls. Był równy. Na szyj i twarzy zostawiłem jej smugi krwi.
Poszedłem znaleźć jakąś szmatkę i mydło żeby ją umyć.
<Alex?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz