Oparzenie na twarzy piekło niemiłosiernie. Poczułem że wyskoczyło kilka niewielkich bąbli. Zacisnąłem powieki i przez chwile oddychałem głęboko.
Znalazłem gąbkę, która Alex mi wytraciła i zamoczyłem ja w zimnej wodzie, przyłożyłem okład do twarzy.
Poszedłem szukać dziewczyny.
***
Alex siedziała w niewielkim pomieszczeniu pod prowizorycznymi schodami. Zapukałem lekko i próbowałem złapać za klamkę ale to co było w jej miejscu wyglądało jak stopione żelazo. Zamka również nie znalazłem.- Alex? Możesz wyjść? -zawołałem
- Nie, zamek się stopił. -ledwo ja dosłyszałem.
- Odsuń się jak najdalej możesz- krzyknąłem i odczekałem 30 sekund.
Po czym dotknąłem drzwi i wyszeptałem zaklęcie. Drzwi wyskoczyły z zawiasów i odskoczyły w bok.
W najciaśniejszym kacie siedziała skulona elfka. Przykrywała się małym ręcznikiem. Odwróciłem się a kiedy znów na nią popatrzyłem była owinięta materiałem. Niestety ręcznik zakrywał ja tylko od biustu do linii trochę po niżej bioder.
- Nie bój się. - mówiłem łagodnie.- Nie mam zamiaru cie krzywdzić. - wyciągnąłem rękę, która po dłuższej chwili złapała.
Pomogłem jej wyjść, nawet nie zaglądając na jej strój. Poprowadziłem ja do kuchni i wyjąłem duży puchaty koc. Otuliłem ja nim. Oddychała płytko.
Pozbierałem jej rzeczy i zaniosłem na wóz. Potem wziąłem swoją torbę na ramie a druga ręka przytuliłem elfkę. Lekko dygotała.
***
Od godziny siedziałem przy Alex. Konie same prowadziły wóz. Elfka wciąż lekko dygotała ale już chyba nie była taka przestraszona. Była nadal okryta kocem bo bałem się ze nie dałaby rady sama się ubrać.
- Alex. -mówiłem łagodnie- Pomogę ci się ubrać. Tylko się nie denerwuj. Nic ci nie zrobię.
Pokiwała głową.
<Alex czas się ubrać>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz