Fenris wyszedł, a ja rozebrałam się i weszłam do wanny. Siniaki mi powoli zaczynały blednąć, a rany zasklepiły się tworząc strupy, które potem zaczęły odpadać odsłaniając zagojoną skórę. Odprężyłam się czując jak znika ból z napiętych mięśni zaczynających się już rozluźniać. Świece dawały przyjemny nastrój, a ten zapach był orzeźwiający.
Gdy zmyłam z siebie krew, siarkę i błoto wyszłam z wanny i owinęłam się ręcznikiem. Pstryknęłam palcami ogarniając w toalecie i krótką formułką wysuszyłam swoje włosy, a potem założyłam nowe ubranie, które można raczej nazwać piżamą - krótkie czarne spodenki i czarny podkoszulek.
Wyszłam i znalazłam pokój w którym siedział Fen.
-Już się wykąpałaś? - zapytał.
Spojrzałam na niego i posłałam mu uśmiech, a potem spojrzałam na tacę z winem i owocami i poczułam się trochę dziwnie, ale nie dałam tego po sobie poznać.
Fenris?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz