Kiedy obudziłam się, było ciemno. Złapałam się za czoło. Było
ciepłe..
-C-co się stało? -Wstałam, po czym spojrzałam przed siebie.
Mężczyzna, który mnie uratował spal na skraju łóżka. Nie chciałam go
budzić. Skierowałam się w stronę łazienki, do której ledwo co doszłam.
Podeszłam do lustra, po czym przejrzałem się w nim. Odgarnęłam swoje
włosy, po czym wróciłam do pokoju. Czułam za sobą jakis wzrok. Odwróciłam
się, za mną pojawił się szatańsko uśmiechający się cień tej postaci co
mi się śniła. Zaczęłam krzyczeć jak opętana. Opadłam na ziemię, po czym
zakryłam swoje oczy i łkałam. Ostatnie co pamiętam to kroki...
<Faust?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz