wtorek, 4 sierpnia 2015

Od Sky'a CD Viveren

Ułożyłem się na kanapie i wczułem się w fabułę filmu. Pod koniec zacząłem ziewać, poprawiłem swoją pozycję i po chwili zasnąłem...


***

Obudziłem się rano, lekko "połamany" od spania na kanapie nieprzystosowanej do spania ma całą noc. Poszedłem do łazienki i odbyłem poranną toaletę. Postawiłem wodę na kawę i zrobiłem sobie tosty. Wypiłem szybko napój pobudzający i zjadłem kanapkę. Przypomniałem sobie, że muszę się napić krwi, bo znowu dostanę wampirzej anemii. Zabrałem się do przeszukiwania papierów oraz do wywalania niepotrzebnych rzeczy. Otworzyłem pierwszą, górną szafkę i wszystko wyrzuciłem na podłogę, po drodze rozsypując mnóstwo kurzu. Część papierów wyrzuciłem, część odłożyłem na kupkę pod nazwą "Do odesłania dla adresatów". Na początku nie miałem pojęcia skąd wzięły się papiery Joe w moim mieszkaniu, ale po chwili przypomniałem sobie jak zamieszkał tutaj na jakiś czas. Ja byłem przeciwny tej "wspaniałej" i "cudownej" przeprowadzce, ale Max ubłagała mnie by mógł zostać. On oczywiście zmienił się w wilka i zrobił szczenięce oczęta. Zaśmiałem się gdy sobie przypomniałem wszystkie sytuacje, które wtedy się działy. Wtedy nie były zabawne, ale teraz takie były. Zabrałem się za resztę...


***

Gdy przeszukałem wszystkie miejsca i w końcu, w ostatniej szafce znalazłem odpowiednie listy i takie tam, położyłem je na szafce w korytarzu, przypominając sobie, by wysłać list do Rady Czegoś Tam. Wziąłem prysznic i wszedłem cicho do sypialni, sprawdzając po drodze czy Viv śpi. Wyciągnąłem jakieś ubrania i przebrałem się. Złapałem za torbę na ramię i wrzuciłem tam wszystko co było potrzebne. Wiedziałem, że wrócę dopiero następnego dnia i to, że nikt nie będzie miał ze mną kontaktu. Podszedłem do łóżka, zgarniając jeszcze kilka rzeczy, nachyliłem się i pocałowałem Viveren w czoło, gładząc ją po włosach. Pogłaskałem ją po policzku, które było ciepłe, w przeciwieństwie do mojego ciała. Domyślałem się, że mój dotyk nie może być przyjemny, może tylko w najgorsze upały. A w zimy jest okropny, nie pocieszający w szare, chłodne dni. Nie zareagowała żadnym ruchem, więc wyszedłem z pokoju. Zarzuciłem na siebie czarną bluzę i wrzuciłem prawie wszystkie papiery, oprócz listu do Rady. Wziąłem kartkę z kuchni i napisałem list do czarnowłosej wojowniczki. Nie brałem ze sobą komórki, bo na miejscu i tak nie będzie działać, a wrócę samochodem od nich. Wyszedłem z domu i ruszyłem na umówione miejsce spotkania. Na miejscu stał czarny samochód, a przed nim czekała para osób, ubranych również na czarno. Mężczyzna opierał się o drzwi, a dziewczyna siedziała na masce. Byłem lekko zaskoczony, że wysłali bliźniaków, a nie tą osobę co zwykle. Podszedłem do nich i wtedy dziewczyna się odezwała:
- No, później się nie dało co?
- Dało się, ale nie chciałem słuchać waszych kazań. - Odparłem.
- Jak zwykle nie w sosie... - Złapała moją szyję między na zgięciu łokcia i zaczęła pocierać chrząstką palców po wierzchu głowy. Dodała - Przecież wiesz, że muszę na coś ponarzekać...
- Tak, niestety wiem.
- Och weź! - Walnęła mnie w ramię.
Zaśmiałem się.
- No dobra, spoko... - Spojrzałem na chłopaka, ale odwróciłem wzrok. Dodałem - No to jedźmy już.
Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy na miejsce. Czarnowłosa dziewczyna zadawała mi dużo pytań, jednakże chłopak siedział cały czas bez słowa. Znałem go od pewnego czas i rzadko kiedy się zdarzało by coś powiedział...

***

Dojechaliśmy szybko na miejsce i weszliśmy do wielkiego domu, wielkościowo podchodził pod średniej wielkości zamek. Wszedłem do środka, jak zwykle w salonie było mnóstwo osób. Ten budynek można nazwać azylem dla nadnaturalnych istot. Nie była to jakaś akademia, choć prowadzono lekcje w pobliskim budynku specjalnie dla osób w wieku szkolnym, które miały jakieś moce. Ja również przez pewien czas tutaj przebywałem. Większość pokoi była zajęta, więc planowano jakąś dobudowę. Wszedłem do salonu, teraz przesiadywali w niej sami uczniowie. Było tam dużo istot, znalazłem kilka wampirów, wilkołaków, magów, których było najwięcej i kilka innych istot. Niektóre osoby zaczęły szeptać coś między sobą, a inne nie zwróciły na mnie najmniejszej uwagi. Niektóre dziewczyny przyglądały mi się uważnie, jednak moją uwagę najbardziej przykuła dziewczyna o białych włosach, która siedziała wraz z jakimś chłopakiem w kącie. Uśmiechnąłem się lekko, a gdzieś usłyszałem jakieś piski. 



Spojrzałem za siebie i ujrzałem brata, Ayako, czyli dziewczyny z którą jechałem. Przewrócił oczami, a Ayako wskazała mi schody. Ruszyłem w stronę wielkiego gabinetu, w którym mieliśmy wszystko omówić...


***

Skończyliśmy w środku nocy, cali obolali. Jedynym pocieszeniem było to, że w najbliższym okresie czasu nie będziemy musieli się spotkać. Poruszałem ramionami, by trochę je rozluźnić. Ruszyłem do kuchni, coś sobie przygotować do jedzenia. Przechodząc przez salon, ujrzałem tą samą dziewczynę, która przykuła moją uwagę. Nie zamierzałem podejść. Zajrzałem do dużej lodówki i znalazłem coś co bym mógł sobie odgrzać. Szybko się tym zająłem i po chwili nałożyłem ciepły posiłek na talerz. Usiadłem w salonie i zacząłem jeść. Po chwili przyszła Ayako ze swoim bratem Naru, nie miał tak na imię, ale wszyscy mu tak mówili. Chłopak opadł na kanapę i spojrzał w stronę białowłosej. Po chwili odwrócił wzrok, przyglądałem się jego reakcji. Często wydawał się być bez uczuć, ale jakoś mi to w nim nie przeszkadzało. Wstałem i ruszyłem do kuchni, by umyć talerz. 


Pogadałem chwilę z czarnowłosą i ruszyłem do swojego pokoju. Wybrałem ten, w którym mieszkałem wcześniej. Rzuciłem plecak na podłogę przy łóżku i poszedłem wziąć prysznic. Później położyłem się spać...


***

Obudziłem się po dwunastej, ubrałem się szybko i wyszedłem, zabierając swoje rzeczy. Stanąłem przed drzwiami wyjściowymi, podrapałem się po tyle głowy, podnosząc łokieć. Ziewnąłem cicho, a po chwili przyszła Ayako z Naru. Powiedziała, że Naru pojedzie ze mną by zrobić mi porządek z papierami. Poprzedniego wieczora zrobiła mi kazanie na ten temat. Ruszyliśmy do samochodu, a później pojechaliśmy pod moje mieszkanie. Wysiadłem zabierając swoje rzeczy i ruszyłem w stronę mieszkania. Wyciągnąłem klucz i wszedłem do środka. Położyłem torbę na ziemi, ruszyłem do kuchni by zrobić herbatę dla Naru. Po chwili z pokoju wyszła Viveren. Czarnowłosy chłopak skłonił się na powitanie przed Viv, a ja powiedziałem:
- To jest Naru - Wskazałem na chłopaka - Będzie tutaj do wieczora... To jest Viveren - Wskazałem na dziewczynę...



< Viveren? >



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz