piątek, 24 lipca 2015

Od Raya CD Lucifera

Odpowiedziałem zamyślony:
- Rozumiem... Yhh... Mam nadzieję, że nie będą się wywyższać z powodu, że są święci, ale chyba za coś musieli zostać święci, co nie? A pycha, w sensie narcyzm to grzech ciężki... 
Uśmiechnąłem się niemrawo i ułożyłem się wygodniej na łóżku. Powiedziałem:
- Chodź do mnie proszę. Chcę się poprzytulać. - Spojrzałem na Lucy i podniosłem się delikatnie. Wyciągnąłem do niej dłoń i czekałem aż położy dłoń na mojej dłoni. Po chwili leżałem wtulony do dziewczyny i wdychałem jej charakterystyczny zapach. Ziewnąłem i w ostatniej chwili powiedziałem:
- Dobranoc... 


***


Obudziłem się dość późno, było po czternastej. Wstałem sam z łóżka i ruszyłem do łazienki, rozruszając mięśnie na łopatkach. Odbyłem poranne czynności i ruszyłem na dół. Ujrzałem moją babcię, jednakże była sama. Rozejrzałem się po budynku i wróciłem do niej. Zapytałem lekko zdziwiony:
- Gdzie są wszyscy? 
- Twoich rodziców wysłałam do miasta, a Lucifera gdzieś poszła.
- Tak, tak, to wiem, że poszła. Możemy dzisiaj nie robić niczego związanego z tym, że mam być aniołem? Chcę coś zrobić. 
- Ray potrzebujesz dużo czasu by opanować to wszystko. Aniołowie uczą się od swojego powstania. 
- Proszę. To jest dla mnie bardzo ważne, później się przekonasz o co chodzi. 
- No dobrze, ale przygotuj się na pobudkę o piątej jutro. 
Skinąłem głową i ruszyłem do kuchni... 


***


Wszystko włożyłem do wielkiej torby piknikowej i powiedziałem babci:
- Jak Lucifera przyjdzie wyślij ją nad jezioro i powiedz, że tam czekam. To do zobaczenia. Wyszedłem i ruszyłem w stronę jeziora... 


***


Przygotowałem wszystko i czekałem aż zobaczę Lucy. Usiadłem na ziemi po turecku i patrzyłem w stronę domu. Po pewnym czasie zza drzew wyszła białowłosa. Uśmiechnąłem się i powiedziałem:
- Cześć! Popływamy? Mam dla ciebie strój. - Sięgnąłem po czarny strój dwuczęściowy. Wręczyłem go jej, jednocześnie dając jej całusa. Odwróciłem się i czekałem aż się przebierze. Złapałem ją delikatnie za dłoń i ruszyłem do jeziora o letniej wodzie. Wypłynęliśmy na środek. Dziewczyna patrzyła na mnie lekko podejrzliwym wzrokiem, a ja uśmiechnąłem się i zanurzyłem się po woli do wody. Złapałem za nogę Shimigami'ego i pociągnąłem lekko w dół. Obrzuciła mnie oskarżycielskim spojrzeniem, ja wtedy podpłynąłem i pocałowałem ją. Obróciłem ją w wodzie, a po chwili wypłynęliśmy na powierzchnię. Zapytałem:
- Jak było u administracji? Pewnie nudno. 
- Trochę...
- Jesteś głodna? Coś przygotowałem, jednak nie będzie to nic ciekawego, ani bardzo smacznego. 


***


Wypłynęliśmy na brzeg, na którym czekało przygotowane jedzenie. Usiedliśmy na kocu, ja wyciągnąłem sałatkę z kurczakiem i makaronem. Nałożyłem na talerzyki po trochu i podałem to Lucy. Uśmiechnąłem się lekko, a dziewczyna zapytała:
- Czemu co chwilę się uśmiechasz? 
- A tak jakoś, sam nie rozumiem... 
Wyciągnąłem zza pleców małe czarne pudełko z nadrukiem czarnej róży i otworzyłem je. Uklęknąłem przed dziewczyną i zapytałem, najpierw spoglądając na srebrny pierścień z czarną różą z obsydianu, a później na białowłosą:
- Czy chciałabyś zostać moją żoną? 
W głębi ducha obwiniałem się, że nie jest to złoty pierścionek z diamentem i to co trzymałem nie można nazwać pierścionkiem zaręczynowym. Jednak najbardziej obawiałem się, że mi odmówi, to byłoby straszne. Starałem się nie okazywać zdenerwowania i miałem nadzieję, że nie widać tego po mnie... 



< Lucifero czy bierzesz go za narzeczonego, a później za męża? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz