- Dziękuję Ray - powiedziałam z lekkim uśmiechem patrząc na róże. - Jak wrócimy na ziemię wyślę je do świata shinigami, by nigdy nie umarły. Bym pamiętała o tej chwili i o tobie.
Na jego twarzy odmalowało się lekkie zdziwienie, a po chwili uśmiechnął się.
- Naprawdę chcesz pamiętać takiego nudziarza? - zapytał.
Zaśmiałam się cicho.
- Nie jesteś nudziarzem - szepnęłam przybliżając się do niego. - Dzięki tobie ten rok będzie najciekawszym rokiem w moim życiu.
- Ale jesteś shinigami'm - powiedział. - Zbierasz dusze, masz przyjaciół...
- Tak z nimi się nie nudzę.
- No i widziałaś tyle miejsc na ziemi i w innych wymiarach... i poznałaś tylu ludzi...
Zapanowało milczenie. Gapiłam się w lampiony nie wiedząc co powiedzieć.
- Wybacz, znowu zepsułem przyjemną atmosferę - mruknął.
Zignorowałam to co powiedział, bo to nie była prawda.
- Ray, to już przeszłość - powiedziałam. - Nigdy nie wracam do przeszłości. Większość tego co robiłam... większość moich wspomnień jest za mgłą... to tak jakbym miała amnezję - westchnęłam. - Ray, może i spotkałam w swoim życiu mnóstwo ludzi, ale już nie pamiętam ich twarzy, głosu i innych rzeczy, bo nie pozostawili po sobie nic. Dlatego te różę pozwolą mi nie zapomnieć - spojrzałam mu w oczy po raz pierwszy od rozpoczęcia tej rozmowy.
Jego oczy błyszczały w świetle migających lampionów, a jasne włosy odbijały kolory, którymi się mieniły.
- Powinnam ci się odwzajemnić za róże - powiedziałam zapatrzona w jego oczy. - Ale to też nie będzie tani podryw.
- Nie musisz, Lucifero.
- Mów mi Lucy - poprosiłam.
- Dobrze.
Przez kilka sekund panowało milczenie.
- Ray, j... - nie dokończyłam, bo topielec wynurzył się z wody i złapał mnie za kostkę.
Zirytowana spojrzałam na wodnego potwora przypominającego kształtem człowieka.
- Jasna cho|era! Ty to masz wyczucie czasu, przeklęta gnido! - warknęłam na topielca i porządnie kopnęłam stwora w twarz.
- Aghap - jęknął i po chwili topielec zniknął w odmętach.
Westchnęłam i spojrzałam na Ray'a. Patrzył na mnie w lekkim szoku. Zawstydzona przeczesałam palcami włosy, rumieniąc się i gładząc opuszkiem palca jedną z róż.
- Co chciałaś mi powiedzieć, Lucy? - zapytał.
Odetchnęłam i powoli wypuściłam powietrze.
- Nic, Ray. Już nic... - posłałam mu niewinny uśmiech.
Pokręcił z uśmiechem głową i oparł się o barierkę patrząc na akrobacje smoka.
Przygryzłam wargę powstrzymując się od rozpoczęcia rozmowy. Zauważyłam, że chłopak patrzy na mnie kątem oka.
- Wyglądasz, jakbyś naprawdę chciała mi coś powiedzieć - stwierdził.
- Wiesz, że czasem mały gest może wyrazić więcej niż kilka słów?
- Nie rozumiem.
Pocałowałam go w policzek.
- A teraz rozumiesz? - zapytałam
Ray?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz