- Chyba nie jesteś...- zapytała z nutką niepewności
- Nie,- zapewniłem rozbawiony domysłami dziewczyny. - Nie chciałbym cię uradzić.
Wstałem i poprawiłem ubranie. Czarna koszula była trochę po mięta, a pas spodni wysunięty z szlufki. Wziąłem głęboki oddech i popatrzyłem za okno.
Mimo ciepłego dnia za oknem padał deszcz.
Za szybą odcinał się zarys drzewa rosnącego tuż przy budowli. Popatrzyłam na Drakness.
Dziewczyna również poprawiła sukienkę i teraz przypatrywała się swoim dłonią złożonym na kolanach.
- Co się stało to się nie odstanie.- wyszeptałem cicho i odwróciłem się do niej.
Patrzyła na mnie dużymi czarnymi oczami. Tak bardzo nie ludzkimi.
- Powinnaś już iść.- powiedziałem głośniej.
- Czy coś....- zaczęła
- Idź już proszę...
- Dobrze.- widać było że jest urażona, wstała i wyszła z pokoju.
Po chwili zobaczyłem jak idzie alejką do furtki. Zamknąłem oczy i wypowiedziałem formułę.
Pamięć Drakness wróciła na miejsce.
Może to pamiętać i tak rano mnie już tu nie będzie. Ważne że będzie znała prawdę.
Zniknę jak kiedyś i wrócę za kilkadziesiąt lat.
<Darkness?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz