Popatrzyłem jej w oczy, były głębokie i nieprzeniknione. Pocałowałem ją.
Wziąłem na rękę odrobinę piany i dmuchnąłem tak że osadziła siięna włosach diablicy.
Zachichotała i rzuciła we mnie kulką z puchu (nie wiem jak to zrobiła). Piana utrzymała się na moich włosach.
Po małej bitwie wyglądałem jak pianowy Elvis a Lira jak Pianowa Smerfetka.
Po wszystkim przytuliła się do mnie i znów połączyliśmy się w pocałunku. Było bardzo romantycznie.
- Lira?- zapytałem niepewnie.
<Lirael?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz