- Jeszcze raz?- zapytałem szczerząc się.
- O nie!- Lira zaczęła protestować.
- Jak chcesz.- wzruszyłem ramionami i zacząłem iść w stronę domu.
Zaniosłem Lirael aż do sypialni.
- Musze już iść.- schyliłem się aby ją pocałować.
- Musisz?- zapytała błagalnie.
- Tak.- mówiłem już poważnie. - Będę wieczorem i nie zapomni nakarmić Lucy.- na te słowa kózka zaczęła beczeć. Podbiegła do łóżka i wskoczyła na nie. Kobieta próbowała ją odgonić ale ją powstrzymałem.
- Nie trzeba. Uważaj na siebie.- pożegnałem się i wyszedłem na dwór.
***
Wracając do domu zauważyłem kilku mężczyzn przed domem. Obok nich stały wilki. Zastanawiałem się czy to też są radni z podziemia. Postanowiłem użyć bardzo złożonego zaklęcia. Teleportowałem się do kuchni. W środku nikogo nie było oprócz Lirael.
- Co to za mężczyźni?- zapytałem za niepokojony.
- Rozmawiali ze mną chwile temu. Pytali o ciebie...
<Lirael?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz