- Lira... Zobaczymy się za kilka dni. - zacząłem
- Wiem. Jedz ostrożnie-powiedziała promiennie.
Nie wiedziałem co powiedzieć, nie byłem dobry w pożegnaniach.
- Dam ci coś nie typowego- uśmiechnąłem się lekko. Lira była zaskoczona i zainteresowana. Podniosłem rękę i pierwszy raz od naszego poznania użyłem ogólnej magi. Wyczarowałem dwie małe kózki. Obie były łaciate.
Jedną wręczyłem Lirael, a drugą jej przyjaciółce. Obie zaczęły się śmiać. Podszedłem do Liry i pocałowałem ją. Był to długi, namiętny pocałunek. Kiedy się oderwaliśmy przytuliłem ją.
- Będę czekać na ciebie Lira- wyszeptałem do jej ucha.
Pomachałem obu i wskoczyłem na klacz. Odjechałem, jeszcze przez jakiś czas odwracałem się by popatrzeć na karczmę i malejącą w oddali sylwetkę Lirael.
***
Jazda była bardzo przyjemna. Niestety musiała się z kończyć. Poczułem jak przenikam zaklęcia chroniące mój dom. Wjechałem na polane. Nie opodal majaczyły stawy. Zobaczyłem mały domek. Ponagliłem klacz. Chciałem jak najszybciej się tam znaleźć. Kiedy byłem blisko zsiadłem z konia. W drzwiach stała drobna postać.
<Lira? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz