czwartek, 5 marca 2015

Od Toma CD Mir

PODJĘCIE DECYZJI
Zauważyłem, że moje pytanie popsuło humor Mir. Wiedziałem co znaczy o dla niej. Przez większość mojego życia nie mogłem komuś ważnemu dla mnie pokazać świata, który jest na prawdę. Nie mogłem pokazać jej mojego domu w watasze, ani ja wygląda prawdziwy las, a nie ten, który jest do oddany do użytku tamtego, nudnego świata. Gdy już oznajmiłem jej o tym świecie, zniknęła, prawdopodobnie na zawsze, albo na bardzo, bardzo długo. Miałem przeczucie, że stamtąd nie wrócę, ale nie pozwolę im zginąć z powodu głupiego przeczucia. Miałem zamiar przeprosić nimfę za moje pytanie, ale już jej nie było obok. Nie zamierzałem jej szukać, postanawiając dać przybyszce trochę czasu na rozmyślenia. Pobiegłem w stronę domu od Alex, mając nadzieję, że moje obawy się nie spełniły, że siedzi w domu obrażona o to, że u niej nie byłem. Zatrzymałem się przed drzwiami, oddychając szybko. Zadzwoniłem kilka razy. Nagle zostały otworzone, miałem nadzieję, że usłyszę głos Alex i czerwone kosmyki. Niestety stała tam wysoka elfka o brązowych włosach, która jest matką Alex. Przywitałem się, mówiąc:
- Dzień dobry. Jest Alex?
- Niestety nie. Chodź wszystko ci wyjaśnię.- Zaprosiła mnie gestem ręki. Wszedłem, odrobinę zrezygnowany. Rozejrzałem się uważnie, mając ogromną nadzieję, że robi mi żart, lub daje mi karę. Usiadłem z Aredhel i zacząłem słuchać:
- Wyjechała. Luna ją wybrała do pilnowania jaskini Mikkoty. Dawno wyjechała. Nie wiem za dużo, nie licząc z kim będzie ją pilnować i jak długo tam będzie...
- Z kim będzie ją pilnować?
- Nie ucieszysz się... Zevran.- Poczułem jak zalewa mnie krew. Jak Luna mogła ich dać razem? Wszyscy wiedzieli, że to kobieciarz, ale za młodych nie rusza. Akurat uwierzę. Jeszcze oni będą tam sami. Przez myśl przeszedł mnie plan mordu, ale zapomniałem, że on przecież jest nieśmiertelny... Niestety. Ocknąłem się i słuchałem dalej. Dowiedziałem się ile tam spędzą i gdzie ich ostatnio widziano. Z innych ciekawostek dowiedziałem się, że Bill umarł. Nigdy go nie lubiłem, zawsze miałem ochotę go zabić, gdy dobierał się do młodych dziewczyn. Podziękowałem mojej informatorce i wybiegłem z domu. Chciałem znaleźć przyjaciółkę jak najszybciej, ale nie mogłem zostawić Mir i jej ojczyzny. Przykucnąłem i zacząłem ciągnąć z całej siły za włosy, przy okazji wyrywając trochę. Nie wiedziałem co zrobić. Siedziałem długo w jednym miejscu. Wybierałem wszystkie "za" i "przeciw". W pewnym momencie zdecydowałem się najpierw pomóc Mir, potem odszukać Alex. Wiedziałem, że muszę ją zobaczyć. Obiecałem sam sobie, że wrócę i ją odszukam, nie podam się, nawet jeśli ceną za to będzie kalectwo. Wstałem i poszukałem nimfę. Powiedziałem, przygnębiony tą sytuacją:
- Mir wyruszę z tobą. Lecz nadal myślę, że to nie ja... Jeśli jednak to postaram się zwyciężyć i wrócić tutaj, mam swoją motywację...
- Ona musi wiele dla ciebie znaczyć, skoro dało ci to chęć do walki...Dobrze musimy się zbierać. Zabierz potrzebne ci sprzęty do walki, ale uprzedzam, wasze wynalazki raczej nie będą działać.- Chciałem zapytać ile jeszcze o mnie wie, ale szybko odeszła. Nie wiedziałem co ze sobą zabrać, oprócz broni i ubrań. Wcisnąłem wszystkie rzeczy i opadłem na łóżko. Zamknąłem oczy i ujrzałem postać Alex. Wszystkie wspomnienia związane z nią. Mieliśmy jedno wspólne wspomnienie, które zawsze wracało, a nie było chciane. Oprzytomniałem i wyrzuciłem z siebie wszystkie uczucia związane z wspomnieniami. Wstałem i poszedłem powiedzieć mojej mamie, że wyjeżdżam. Przyjęła to, ale było widać, że jest jej ogromnie smutno. Rozumiałem o co jej chodzi. Zaopiekowała się mną gdy się urodziłem i zostawiła dla mnie swoje rodzinne miasto. Bym był bezpieczny, mimo tego, że jestem wilkołakiem. Przytuliłem ją bardzo mocno, obiecując, że wrócę. Zauważyłem Mir jak wchodzi do środka. 

< Mir? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz