wtorek, 31 marca 2015

NOWA POSTAĆ



IMIĘ I NAZWISKO: Minori Kirasaki
PSEUDONIM: Amaya (jap. "Deszcz nocy"), Mi, Rory,  Dreamer
PŁEĆ: Kobieta

WIEK: 17 lat

POCHODZENIE: Mi pochodzi z rodziny Mizu-Hi, w której byli wychowywani sami magowie, nigdy się nie zdarzyło, że urodziło się dziecko bez magii, dzięki temu ta rodzina jet znana z magów. Zwykle rodzili się z mocą wody, lub ognia, czasami coś pomiędzy.

CHARAKTER: Amaya jest nieśmiała, małomówna i chowa się w kącie jeśli kogoś nie zna. Nie lubi się wychylać, ale w ostateczności wypowie się co sądzi o zaistniałej sytuacji. Sama raczej nastawi drugi policzek, niż odda, ale zależy od osoby i od humoru Mi. Lubi towarzystwo innych ludzi, ale tylko takich, które są całkowicie szczere, dlatego nie ma żadnych znajomych w szkole. Mimo swojego uroczego wyglądu, nie boi się krwi, pająków (które nawet lubi, z wzajemnością :*), śmierci czy innych "przerażających'' rzeczy, nie licząc burzy. Nie jest paniusią, która dba o swój wygląd i zastanawia się cały dzień co złożyć na następny dzień, a potem siedzi w łazience kilka godzin, dla niej ważniejszy jest wolny czas, którego ma niewiele, ponieważ ćwiczy, gra na pianinie, uczy się, robi zadanie i zajmuje się swoimi towarzyszami. Mimo wielu obowiązków jest leniem i śpiochem, zawsze gdy próbowano ją tego oduczyć (co jest niemożliwe ) zasypiała podczas monologu tamtej osoby. Mimo swoich wad jest pilną uczennicą i prawie nigdy (prawie!) się nie spóźnia. Lubi spędzać czas w swoim pokoju, lecz jeśli zbliża się czas wiosny, czy jesieni siedzi na dworze bawiąc się ze swoimi pupilami. 

WYGLĄD: Mi jest dosyć wysoką, zgrabną dziewczyną o długich, prostych czekoladowych włosach i oczach. Ona sama nie przejmuje się swoim wyglądem i ubiorem, woli spędzać czas na bardziej pożytecznych sprawach. Włosy sięgające prawie do pasa zwykle ma rozpuszczone lub spięte do treningów.  Oczy są bardzo duże, u góry są ciemniejsze niż u dołu. Zazwyczaj ubrana jest w szkolny mundurek, który odbiega od reszty japońskich szkół, mają pudrową sukienkę sięgającą do kolan, a na to o czereśniowej barwie sweter i do tego bordowe trampki. Gdy jest poza szkołą nosi swój ulubiony płaszcz o barwie piasku, sama nie wie dlaczego tak się przywiązała do takiego ubrania. Zwykle nosi jakieś bluzy, marynarki, bluzki, spodnie rurki i oczywiście trampki, które uwielbia i nosi do wszystkiego. Ubrania mają zwykle kolory niebieski, granatowy, szary, czarny, fiołkowy i biały. 
MOTTO: "Nie ma zbiegów okoliczności. Tylko los, ale on gra kartami. Nie wiemy, jaka jest nasza rola w tym wszystkim, dopóki gra się nie skończy"

SYMPATIA: Nie wierzy by spotkała ją taka miłość jaką sobie wyobraża.

NAŁÓG: Zdecydowanie słodycze. Nie potrafi bez nich żyć, chociaż często nie ma na nie ochoty. Oczywiście jeszcze muzyka. Jest tak samo jak ze słodyczami, tylko, że ona może w kółko jej słuchać, aż do znudzenia.

HOBBY/ZAINTERESOWANIA: Muzyka, gra na pianinie i fortepianie, chociaż nie przepada za muzyką klasyczną, woli mocniejsze dźwięki, jak na przykład rock czy metal ( A wcale nie wygląda na taką). Zakuto u niej miłość do broni, mimo swojego łagodnego podejścia do otoczenia uwielbia broń, może nie zabójstwa, ale broń owszem. Fascynują ją fantastyczne stworzenia, takie jak smoki. Zawsze chciała spotkać smoka i mu się przyjrzeć.
UMIEJĘTNOŚCI: 
- Gra na pianinie, fortepianie. 
- Magia wody, mgły i ciemności
- Opieka nad zwierzętami, potrafi szybko oswoić zwierzęta
Szybko się uczy i zapamiętuje, jak chyba większość ludzi w jej wieku. 
- Czasem przewiduje przyszłość. 
- Potrafi cofać się w czasie, ale rzadko się jej to przytrafia. 
- Potrafi wyrobić różne bronie, głównie katany, sztylety i inne ostrza. 
BROŃ: Katana, japońskie sztuki walki, magia, alchemia, wyrabianie trucizn, potrafi się obsługiwać bronią palną, bardzo ją lubi, ale dla niej bezsensowne jest noszenie wielkiego karabinu przy boku przez cały czas. 

RODZINA: Minori ma tylko matkę Onoderę, którą rzadko widuje, ponieważ Amaya szkoli się w zamkniętej akademi.

MIEJSCE ZAMIESZKANIA:Wyspa Arashi Kage-kon, małe miejsce, zamieszkuje ją około tysiąca osób. Gdy mieszka w akademii znajduje się na brzegu innej, większej wyspy o nazwie Yuki Kage-kon. 
HISTORIA: Minori wychowana była przez matkę, którą bardzo kochała i darzyła wielkim zaufaniem. Traktowała ją jak przyjaciółkę, dogadywały się przez cały czas. Amaya nie miała za dużo przyjaciół i znajomych, dlatego była szczęśliwa, że mogła o wszystkim powiedzieć zaufanej osobie. Magia jej towarzyszyła odkąd pamiętała, potrafiła nad tym panować, a była jeszcze douczana przez matkę. Niestety w wieku piętnastu lat musiała przenieść się do akademii i zostawić Onoderę samą. Było jej smutno, długo nie potrafiła się zaklimatyzować w nowym otoczeniu zamieszkanym przez tak różne osoby. Nie znalazła żadnych znajomych, nim się obejrzała wszyscy podzielili się na grupki...
TOWARZYSZE: 
Minori oswoiła lisa, który zakradał się pod budynek szkoły. Zwykle przesiadywał pod drzewem wiśni, codziennie podchodziła bliżej zostawiając trochę jedzenia. W końcu pozwolił się pogłaskać i przyzwyczaił się do jej towarzystwa. Po pewnym czasie przywiązali się do siebie i tak już zostało. Nadała mu imię Arisu. 


Minori posiada również szopa pracza, którego ma odkąd pamięta, a zwierze się nie starzeje. Nadała mu dwa imiona Kutamo i Haru.


INNE: 
- Rory zafascynowana swoimi pupilami zaczęła rysować różne scenki związane z nimi, głównie z lisem.


- Dziewczyna cierpi na lekką odmianę Brontofobii, czyli na lęk przed burzą.
 AUTOR: hakkiko0@gmail.com

czwartek, 5 marca 2015

Od Toma CD Mir

PODJĘCIE DECYZJI
Zauważyłem, że moje pytanie popsuło humor Mir. Wiedziałem co znaczy o dla niej. Przez większość mojego życia nie mogłem komuś ważnemu dla mnie pokazać świata, który jest na prawdę. Nie mogłem pokazać jej mojego domu w watasze, ani ja wygląda prawdziwy las, a nie ten, który jest do oddany do użytku tamtego, nudnego świata. Gdy już oznajmiłem jej o tym świecie, zniknęła, prawdopodobnie na zawsze, albo na bardzo, bardzo długo. Miałem przeczucie, że stamtąd nie wrócę, ale nie pozwolę im zginąć z powodu głupiego przeczucia. Miałem zamiar przeprosić nimfę za moje pytanie, ale już jej nie było obok. Nie zamierzałem jej szukać, postanawiając dać przybyszce trochę czasu na rozmyślenia. Pobiegłem w stronę domu od Alex, mając nadzieję, że moje obawy się nie spełniły, że siedzi w domu obrażona o to, że u niej nie byłem. Zatrzymałem się przed drzwiami, oddychając szybko. Zadzwoniłem kilka razy. Nagle zostały otworzone, miałem nadzieję, że usłyszę głos Alex i czerwone kosmyki. Niestety stała tam wysoka elfka o brązowych włosach, która jest matką Alex. Przywitałem się, mówiąc:
- Dzień dobry. Jest Alex?
- Niestety nie. Chodź wszystko ci wyjaśnię.- Zaprosiła mnie gestem ręki. Wszedłem, odrobinę zrezygnowany. Rozejrzałem się uważnie, mając ogromną nadzieję, że robi mi żart, lub daje mi karę. Usiadłem z Aredhel i zacząłem słuchać:
- Wyjechała. Luna ją wybrała do pilnowania jaskini Mikkoty. Dawno wyjechała. Nie wiem za dużo, nie licząc z kim będzie ją pilnować i jak długo tam będzie...
- Z kim będzie ją pilnować?
- Nie ucieszysz się... Zevran.- Poczułem jak zalewa mnie krew. Jak Luna mogła ich dać razem? Wszyscy wiedzieli, że to kobieciarz, ale za młodych nie rusza. Akurat uwierzę. Jeszcze oni będą tam sami. Przez myśl przeszedł mnie plan mordu, ale zapomniałem, że on przecież jest nieśmiertelny... Niestety. Ocknąłem się i słuchałem dalej. Dowiedziałem się ile tam spędzą i gdzie ich ostatnio widziano. Z innych ciekawostek dowiedziałem się, że Bill umarł. Nigdy go nie lubiłem, zawsze miałem ochotę go zabić, gdy dobierał się do młodych dziewczyn. Podziękowałem mojej informatorce i wybiegłem z domu. Chciałem znaleźć przyjaciółkę jak najszybciej, ale nie mogłem zostawić Mir i jej ojczyzny. Przykucnąłem i zacząłem ciągnąć z całej siły za włosy, przy okazji wyrywając trochę. Nie wiedziałem co zrobić. Siedziałem długo w jednym miejscu. Wybierałem wszystkie "za" i "przeciw". W pewnym momencie zdecydowałem się najpierw pomóc Mir, potem odszukać Alex. Wiedziałem, że muszę ją zobaczyć. Obiecałem sam sobie, że wrócę i ją odszukam, nie podam się, nawet jeśli ceną za to będzie kalectwo. Wstałem i poszukałem nimfę. Powiedziałem, przygnębiony tą sytuacją:
- Mir wyruszę z tobą. Lecz nadal myślę, że to nie ja... Jeśli jednak to postaram się zwyciężyć i wrócić tutaj, mam swoją motywację...
- Ona musi wiele dla ciebie znaczyć, skoro dało ci to chęć do walki...Dobrze musimy się zbierać. Zabierz potrzebne ci sprzęty do walki, ale uprzedzam, wasze wynalazki raczej nie będą działać.- Chciałem zapytać ile jeszcze o mnie wie, ale szybko odeszła. Nie wiedziałem co ze sobą zabrać, oprócz broni i ubrań. Wcisnąłem wszystkie rzeczy i opadłem na łóżko. Zamknąłem oczy i ujrzałem postać Alex. Wszystkie wspomnienia związane z nią. Mieliśmy jedno wspólne wspomnienie, które zawsze wracało, a nie było chciane. Oprzytomniałem i wyrzuciłem z siebie wszystkie uczucia związane z wspomnieniami. Wstałem i poszedłem powiedzieć mojej mamie, że wyjeżdżam. Przyjęła to, ale było widać, że jest jej ogromnie smutno. Rozumiałem o co jej chodzi. Zaopiekowała się mną gdy się urodziłem i zostawiła dla mnie swoje rodzinne miasto. Bym był bezpieczny, mimo tego, że jestem wilkołakiem. Przytuliłem ją bardzo mocno, obiecując, że wrócę. Zauważyłem Mir jak wchodzi do środka. 

< Mir? >

Od Mir Cd Toma

"Leśny świat"

Pytanie Toma zaskoczyło mnie na tyle, ze zamarłam z widelcem w pół drogi do ust.
- Mój świat? - powtórzyłam jak echo.
Fala wspomnień zalała mój umysł. Mimowolnie powróciłam myślami do czasów dzieciństwa i wspaniałego lasu rozciągającego się po horyzont. Zamieszkiwały go stworzenia magiczne i tajemnicze. Gęste korony kilkusetletnich drzew tworzyły półmrok w Zaklętej Puszczy, czyniąc z niej miejsce niezwykłe. Wszechobecny zapach żywicy i miodu rozjaśniający umysł, pobudzający zmysły. Nie sposób wyliczyć wszystkich pięknych miejsc skrytych przed wzrokiem zwykłego śmiertelnika...
- Mam nadzieję, ze już wkrótce sam go zobaczysz. - uśmiechnęłam się ze smutkiem - Mój czas tutaj dobiega końca. 
Cały czar radosnej atmosfery przy śniadaniu pękł jak bańka mydlana. Powinnam skupić się na wyznaczonym mi zadaniu, jednak beztroska jaką pokazał mi Tom była tak kusząca... Jego świat był cudowny i zdawał się o wiele prostszy, choć to zapewne jedynie pozory. Polubiłam Toma i jego mamę. Przeczesałam dłonią włosy, wzdychając cicho.
- Dziś wieczorem portal zamknie się na długi czas. - powiedziałam bardzo cicho - Musisz zdecydować czy podejmiesz się niebezpiecznego zadania zdjęcia klątwy. Nie chcę cię do niczego zmuszać. - nie patrząc chłopakowi w oczy, wstałam od stołu.
Powolnym krokiem ruszyłam w stronę lasu, by nacieszyć się jego soczystą zielenią i pełnią życia. Był tak różny od mojej Ojczyzny, która powoli umierała...

<Tom?>